Szkoła Podstawowa im. Tadeusza Kościuszki

Logo szkoły

ul. Szkolna 8

88-430 Janowiec Wielkopolski

Tel.: (52) 302-30-72

 

Literacki konkurs o patronie

Wyniki konkursu literackiego o Patronie

Kl. IV Opowiadanie o Tadeuszu Kościuszce

I Amelia Owczarzak kl. IV a

II Szymon Zwolenkiewicz kl. IV b

III Zuzanna Nowak kl. IV b

Kl. V List do Tadeusza Kościuszki

I Edyta Karczewska kl. V a

II Natalia Prus kl. V b i Agata Walczak kl. V a

Kl. VI Wywiad z Patronem

I Jeremiasz Głowacki kl. VI a

II Julia Welzandt i Zuzanna Jędrzejczak – kl. VI c

Jeremiasz Głowacki kl. VI a

Wywiad z Tadeuszem Kościuszką

R. – reporter

T. K. – Tadeusz Kościuszko

R.: Dzień dobry państwu. Jest tu ze mną Tadeusz Kościuszko. Panie Tadeuszu, czy udzieliłby nam Pan wywiadu?

T.K.: Dzień dobry. Bardzo mi miło, że mogę być tu z wami. Odpowiem na wszystkie pytania.

R.: Gdzie i kiedy się Pan urodził?

T. K.: Urodziłem się 4 lutego 1746 roku w Mereczowszczyźnie.

R.: Jaka była Pana pierwsza szkoła? Jakie ma Pan z niej wspomnienia?

T. K.: Chodziłem do tutejszej szkoły. Zostałem tam zapisany wraz z moim bratem Józefem. Były to wspaniałe lata. Koledzy, zabawy, aż łezka się w oku kręci.

R.: Jak mieli na imię Pana rodzice? Jaki mieli zawód?

T. K.: Ojciec miał na imię Ludwik i był pułkownikiem. Matka Tekla była pielęgniarką.

R.: Jak potoczyły się dalsze lata w szkole?

T. K.: Po jakimś czasie musiałem zakończyć edukację, bo niestety zostałem osierocony. Po latach dostałem się do Szkoły Rycerskiej. Uzyskałem tam stypendium królewskie. Skorzystałem z niego i udałem się do szkoły sztuk pięknych w Paryżu.

R.: Czy był Pan w kimś zakochany?

T. K.: Moją miłością była Ludwika, córka hetmana. Byłem jednak bez majątku, bo go po zmarłych rodzicach odziedziczył brat.

R.: Później wyjechał Pan do Ameryki. Jak tam Panu było?

T. K.: Było mi tam dobrze. Byłem inżynierem. Moim najważniejszym zadaniem było zbudowanie twierdzy West Point. Gdy Amerykanie wygrali wojnę, dosta- łem 250 ha ziemi i dużą nagrodę pieniężną. Jerzy Waszyngton osobiście wręczył mi Order Cyncynata.

R.: Po pobycie w Ameryce wrócił Pan do Polski, gdzie stoczył wiele ważnych bitew. Jakie to były bitwy?

T. K.: Najważniejszymi były bitwy: pod Zieleńcami, pod Dubienką i pod Włodzimierzem.

R.: Opowie nam Pan o insurekcji? Co Pan czuł podczas przysięgi?

T. K.: Do samej przysięgi doszło na Rynku w Krakowie 24 marca 1794 roku. Czułem wtedy dumę, chęć doprowadzenia Polaków do wielu zwycięstw. Chciałem dać im wolność i marzyłem o odzyskaniu Polski z rąk zaborców.

R.: Wygrana bitwa pod Racławicami. Spodziewał się Pan tego zwycięstwa?

T. K.: W każdej bitwie wierzyłem w zwycięstwo. Polacy to waleczni i mężni ludzie. Nigdy się nie poddają i walczą do końca.

R.: Jak doszło do tego, że przegraliście bitwę pod Maciejowicami?

T. K.: Przegraliśmy tę bitwę, ponieważ Rosjanie mieli więcej armat i było ich prawie dwa razy więcej. Oddziały Rosjan były dowodzone przez świetnych generałów, takich jak: generał Fiodor Denisow, generał Fersen, generał Tormasow. Próbowaliśmy się bronić, ale nie mieliśmy żadnych szans.

R.: Jak wyglądał koniec bitwy? Pana ucieczka, słowa ,,Finis Poloniae”?

T.K.: Gdy zobaczyłem, że Rosjanie się przebijają i wszyscy Polacy bronią się ostatkiem sił, postanowiłem, wraz z jazdą, uciekać z pola bitwy. Ruszyła za nami rosyjska jazda. Dogonili nas w pobliżu wsi Oronne i pozabijali prawie wszystkich. Słowa ,,Finis Poloniae” oznaczały ,,koniec Polski”. Potem ranny trafiłem do aresztu w twierdzy w Petersburgu.

R.: Właśnie, a propos tej twierdzy... Jak się Pan tam czuł?

T. K.: Czułem strach, cały czas myślałem o Polsce. Na szczęście wyszedłem po dwóch latach niewoli. Nie mogłem jednak udać się do Polski.

R.: Jak mijały Panu ostatnie lata życia?

T. K.: Mijały spokojnie i strasznie się dłużyły. Umarłem 15 października 1817 roku w Solurze.

R.: Ma Pan wiele pomników, kopców, wiele szkół jest nazywanych Pana imieniem. Co Pan o tym powie?

T. K.: Jest mi bardzo miło z tego powodu. Cieszę się, że jestem uważany za takiego wielkiego człowieka.

R.: Bardzo Panu dziękuję za udzielony wywiad. Do widzenia.

T.K.: Ja też bardzo dziękuję. Do widzenia.

Edyta Karczewska kl. V a

List do Tadeusza Kościuszki

Janowiec Wlkp., 20.02.2017

Drogi Patronie!

Piszę do Ciebie, ponieważ chciałabym dowiedzieć się trochę o Twoim życiu. Przecież nie bez powodu jesteś patronem szkół, masz pomniki. Znalazłam już o Tobie pewne informacje i mam do Ciebie pytania. Moim zdaniem nie powinny sprawić Ci kłopotu.

Tadeuszu! Nasza szkoła nosi Twoje imię. Kiedy przyszłam do niej w wieku sześciu lat, zastanawiałam się, kim jesteś. Gdy szłam schodami na pierwsze piętro, widziałam Twój portret. Myślałam wtedy, że jesteś kimś ważnym. Cały czas zastanawiałam się jednak kim. Kiedy postanowiłam zapytać się mamy, spodziewałam się krótkiej odpowiedzi. Taką też dostałam, ponieważ powiedziała, że jesteś bohaterem narodowym. Zaczęłam szukać informacji o Tobie. Poszukałam i teraz jestem ciekawa Twoich odpowiedzi na pytania, które Ci zadam. Masz trzy imiona: Andrzej, Tadeusz i Bonawentura. Dlaczego posługujesz się

w swoim życiu imieniem Tadeusz, a nie na przykład Andrzej? Ile trudności sprawiło Ci zbudowanie twierdzy West Point? Czy wiesz, że jednym z imion, które Amerykanie muszą znać, jest właśnie Twoje imię? Lubisz opowiadać

o swoich przygodach? Tyle pytań. A teraz mam do Ciebie prośbę. Opisz mi swoje przygody. W szkole był konkurs na temat Twojego życia. Dostałam się dalej i chcę jak najlepiej napisać część drugą.

Mam nadzieję, że przeczytasz ten list i odpowiesz na niego. Pozdrawiam.

Edyta Karczewska





Amelia Owczarzak kl. IV a

Jeden dzień z życia Patrona (opowiadanie)

 

Czwarty kwietnia – niby dzień zwykły, taki jak wszystkie, lecz dziś miała odbyć się ważna bitwa pod Racławicami.

Kościuszko obudził się rano i wstał. Zjadł śniadanie i przygotował broń. Właśnie kończył czyścić swój bagnet i dał znak oficerowi, żeby zwołał żołnierzy. I wybrali się na pola racławickie. Po jednej stronie stanął Kościuszko ze swoim oddziałem składającym się z 4100 żołnierzy i 2000 kosynierów, a naprzeciwko stanął wróg. Kościuszko wbił się ze swoim oddziałem w szeregi wroga. Żołnierze walczyli parę godzin. Nagle Kościuszko zauważył, że w oddziałach wroga zostało niewiele osób, które wraz ze swoim oficerem zaczęły się wycofywać.

Wszyscy cieszyli się z wygranej, zwłaszcza dowódca. Kościuszko po stoczonej bitwie założył chłopską sukmanę, ponieważ tradycja w tych czasach mówiła, że porucznik po bitwie miał założyć mundur oddziału, który najbardziej wyróżnił się podczas walki.

W drodze do miasta wszyscy dziękowali Tadeuszowi Kościuszce, że poprowadził ich do zwycięstwa.